24.10.14. Kolega z biurowca
===3=== Palcówka pod prysznicem
Od kilku dni koleś milczał. Nie spotykałem go ani szatni rowerowej, ani w przestrzeni wspólnej kompleksu biurowego. Czyżbym jednak przegiął i wystraszył kolesia? Źle odczytałem jego preferencje i potrzeby? Szkoda by było, jeśli nie będzie kontynuacji, bo liczyłem na znacznie więcej, a przede wszystkim regularne spuszczanie z kija z fajnym kolesiem i to jeszcze w godzinach pracy. Jednak coś czuję, że jeśli nawet teraz jest wystrachany, to i tak wkrótce jego sucza żądza weźmie górę. Zatęskni i odezwie się.
I tak minęły dwa tygodnie. Ja zdążyłem już trochę zapomnieć o akcji pod prysznicem, gdy nagłe w środku dnia "ping" w telefonie.
"Cześć. Co słychać ?" - odczytuję wiadomość
"Jak to w robocie w sezonie urlopowym, zapieprz za dwóch, ale nie przemęczam się ;)" - odpisuję
"Ja właśnie po urlopie :) Nadal przyjeżdżasz rowerem?" - odpisuje koleś
"Za półgodziny w szatni?" - piszę przechodząc do konkretów
"Dziś ?" - odpisuje koleś
"Najchętniej zruchał bym ci dupsko" - odpisuję
"Ale dziś ?" - czytam jego odpowiedź
Kurwa, a kiedy! - dopowiadam już to sobie w myślach...
"Dziś możesz mi loda zrobić, ale jutro przyjeżdżaj z przepłukaną pizdą" - odpisuję w końcu
"A może być za godzinę o 13 ?" - odpisuje koleś
"Spox. Ustawieni na 13:00 tam gdzie zwykle" - potwierdzam
O 12:51 słyszę "ping", a w wiadomości "Jak coś to już czekam". "Narwana" myślę sobie. I tak nie mam zbytnio co robić, więc piszę krótkie "Idę" i się zbieram. Po drodze jeszcze kibel, odlać się. Specjalnie nie strzepuje ostatnich kropel z chuja. Niech suka przypomni sobie aromat i smak Samca. Z kibla udaję się na klatkę schodową i schodzę do garażu. Raptem to kilka pięter.
Od
wejścia do szatni dobiega szmer prysznica. Z szafki standardowo biorę
ręcznik i klapki, zostawiam wszystkie ciuchy i nago idę pod kabiny. Do
ostatniej, skąd dobiega odgłos spadającej wody, drzwi uchylone. Wchodzę
i z marszu się całujemy pod prysznicem, gdy woda opływa nasze
przytulone ciała. Macamy się nawzajem. Dłońmi łapie go za tyłek i
ściskam jędrne poślady. Czuje jak nasze kutasy pulsują, w uścisku
pomiędzy naszymi ciałami. Z poślada przesuwam palce na rowa i smyram po
całej długości, to w górę, to w dół, za każdym razem coraz bardziej
zagłębiając palec. Spływającą woda z prysznica znacznie to ułatwia i nie
muszę lizać palucha. Oczywiście poluje na dziurkę, a gdy ją w końcu
utrafiam, w odpowiedzi słyszę westchnienie kolesia. Nie zatrzymuje się,
Jadę dalej palcem pod sam worek i wracam. Tym razem przejeżdżając po
dziurce, jednocześnie dociskając palec, lekko go uginam i zaraz
prostuję. Na opuszku palca czuję, jak dziurka zaczyna go otaczać. W
reakcji słyszę jęki. Palec chciałby wejść głębiej, ale jeszcze nie
teraz. Jeżdżę nim po rowie w tą i z powrotem, a za każdym razem mijając
dziurkę masuję ją coraz głębiej, a gostek jęczy z każdą chwilą co raz
intensywniej.
- Wejdź we mnie - szepce koleś do ucha - jest twoja...
Tak właśnie przeczuwałem, że o więcej czasu prosił właśnie dlatego, by się przygotować do rżnięcia już dziś. A gdy był gotowy to zawołał....
[c.d.n.] - [odcinek 2]