25.10.04.
Będzie to tekst chaotyczny, bez składu i ładu. I być może końca. Tak jest łatwiej.
Przez pół roku Miś próbował pisać. Jeszcze w czerwcu, zaczął tak:
Bliski poddania się. Ostatnie tygodnie były(są?) ciężkie. Wkradła się bierność i zrezygnowanie. Postawa w której Miś przekonywał sam siebie, że po co się starać, skoro to i tak nic nie zmieni. Z kulminacyjnym momentem, w którym zaczął w myślach dezawuować samego siebie.
Miś uważał, że pomimo swojego wysiłku, będzie w tym samym punkcie jak obecnie. I pozornie, tak może się wydawać, ale to błędne założenie. Nie uwzględnia bowiem upływu czasu. Nic nie robiąc, będąc biernym, Miś z dnia na dzień, będzie w gorszym punkcie niż dzień wcześniej. Na uproszczonym wykresie lepiej/gorzej w funkcji czasu, będzie to linia opadająca.
Później przez lato wielkorotnie starał się ukończyć tekst, aby w końcu opublikować "jakiś" wpis. Kilka stuknięć w klawisze i nic. Pustka w przekazie. Choć myśli i uczuć wiele.
A dziś?
- Jak tam leci?
- Smutek. Pustka. Tęsknota. Bezradność. Stres.
Życie.
Miś kolejny raz próbuje się ogarnąć (=walczy), aby w myśl czerwcowego przekazu, nie zjeżdżać w dół.
I tak całe życie.
A to nieprawda!
Dlaczego, nie doceniamy to co osiągneliśmy...?
Dobrze usłyszeć cokolwiek od Ciebie. Trzymaj się i cokolwiek postanowisz, będzie w końcu w porządku. Hugs!
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś.
OdpowiedzUsuń