22.9.19. Przez kilka dni wcześniej:
Słoneczna pogoda, piaszczyste plaże, ciepłe morze, dobre jedzenie, wino, komfortowa kwatera. Słowem urlop MisioLiskowów nad Adriatykiem. Krótki, ale mile spędzony. Zabrakło tylko seksu.
Dzień później:
Miś dawno (nigdy?), nie miał tak, jak dzisiaj. Nie wystarczyło z rana się spuścić z porannym zwodem. Po 4 godzinach musiał poprawić, a po kolejnych 4 okazało się, że nadal to za mało. Koniec? Nic z tych rzeczy! W kolejnym cyklu 4 godzinnym, Misiek zwalił sobie po raz 4, ale tu już wyraźnie widać było, że nareszcie... są braki w mleczku i Misiek jest prawie (sic!) całkowicie wydojony. Oby tylko Lisek po robocie, nie chciał wynagradzać za wczorajszy dzień, bo to wtedy - 5 spust jednego dnia (:-o)! Tylko jakby Miś dał radę?
Cała ta akcja z samodojeniem, to oczywiście wina Liska (no może Miś też trochę w tym winy ma).
Właściwy dzień:
Dopiero po powrocie z urlopu do domu, Liskowi zachciało się igraszek. Korzystając jeszcze z wolnego dnia, zagaił do Miśka:
- Choć położymy się do łóżeczka.
- Dobrze - odpowiedział Miś i poszli razem do sypialni.
A tam Misiek, tak przejął inicjatywę (chyba jednak to była głupota z jego strony), że jak tylko zjechał ustami do krocza, to już tam został i na dobre przyssał się do Liskowego kutasiska. Co jak co, ale Liska to lubi obciągać z pasją, długo i namiętnie.
Po wszystkim, Misiek był tak usatysfakcjonowany swoją "robotą", gdyż mogąc dławić się wielkim kutasem, sprawił rozkosz drugiemu samcowi oraz posmakował jego soków. I po nakarmieniu, był na tyle zaspokojony, że nawet nie miał, w tej chwili, ochoty na na zwrotne pieszczoty ze strony Liska. Być może Misiek był też trochę zmęczony, bowiem zaległ w objęciach Liska i zdrzemnął się, nie reagując na zaczepki Liska w kierunku jego sutków.
Dałbym ci dupy
OdpowiedzUsuńJa też i to nie raz... ;)
OdpowiedzUsuń