22.11.11. Taka sytuacja w dzień wolny, po śniadaniu. Miś z Lisem na sofie oglądają odcinek serialu. Strasznie słaby, co zgodnie komentują. Miś nawet stwierdza, że cała pokazaną główną bitwę, to by przewinął. Tak to sfilmowane, że całkowity brak zaangażowania widza.
Z nudów, Miś za to patrzy na siebie. Białe soxy, grafitowe krótkie spodenki sportowe, owłosione umięśnione łydki i uda, czerwona koszulka. Nosz kurwa, sam na siebie napalił(by) się tym widokiem. Trochę smyra swoimi girami po nogach Liska, ale nie przesadnie. Poczeka z pieszczotami, wiedząc jaki bywa Lis.
Odcinek się skończył - Miś rusza. Z jednego końca sofy, na drugi gdzie leży Lisek. Przytula się, mizia, całuje. A Lisek przykulony, znów jakby zaskoczony i speszony sytuacją.
- Miś się kokosi - odzywa się z uśmiechem Lisek.
- Tak - potwierdza Miś i nie przerywając kudłów mówi dalej - Chodźmy do łóżeczka pobawić się razem...
Miś patrzy na Liska wyczekując odpowiedzi... i już wie co będzie za chwilę...
- Aaa możemy później... Dopiero co skończył się serial. I taka zmiana klimatu...
Lis chyba zrozumiał, że to słabe argumenty, więc zaraz dodał:
- I potrzebuję się rozprostować...
- To na łóżeczku się rozprostujesz - odparł Miś, ale już z zamrożonym uśmiechem na twarzy, stopniowo cofając się znad Liska.
Wrócił na swoje wcześniejsze miejsce na sofie i przez chwile jeszcze tak trwał z udawaną pogodną twarzą. A w środku się wściekał. Po kilku minutach wstał, zrezygnowany przebrał się w domowe szare pełne dresy i zajął swoimi domowymi obowiązkami...
Ku zaskoczeniu Misia, po południu jednak nadeszło to Liskowe "później". Przeszli do sypialni. Poszli w ślimaka, jednocześnie rozbierając się wzajemnie stojąc przed łóżkiem. W końcu Miś położył się na plecach, a Lisek dobrał do jego sutków. Gładził, ssał i wykręcał je, a Misiek wzdychał głośno i wił się z rozkoszy.
Zamienili się miejscami. Teraz to Miś pragnął dogodzić Liskowi. Od ślimaka, zjechał jęzorem do krocza i zatopił nim swój nos. Z jednej strony wąchał aromat swojego samca, a jednocześnie czubkiem języczka delikatnie miział po worku. Wędrował tak wzdłuż kutasa do samej główki. Wyniuchał ją i wylizał dokładnie, zanim zatopił w ustach całego penisa. Gigant ledwo się mieścił. W pewnym momencie, Lisek kładąc dłoń na głowie Miśka delikatnie dał mu znać, by zaczął bardziej pracować głową. Misiek podpowiedział Liskowi, że spokojnie może śmielej go łapać za głowę i dociskać mocniej, gdy mu robi loda. I Miś za chwilę to poczuł, dławiąc się raz za razem. Z obślinioną mordą i łzawiącymi oczami, był uległym psem gotowym zrobić wszystko, by zadowolić swojego właściciela.
Po dobrych 45 minutach tej gry wstępnej, zrobili sobie przerwę. Misiek poszedł do łazienki szykować dupkę, na drugą połowę łóżkowych zabaw.
Rozpoczęli od pozycji klasycznej. Gdy Lisek pierwszy raz wszedł po same jaja, Misiek zaczął cały dygotać. Gorący, gruby kutas Liska dosłownie rozsadzał mu zwieracze i dziurkę od środka. Misiek choćby chciał, nie mógł się uspokoić i zapanować nad dziurką. Każdy minimalny ruch ze strony Liska powodował, że dziurka coraz mocniej zaciskała się, wzmagając dreszcze i drgawki całego ciała. Lisek musiał pomału wyjść, aby Miś się uspokoił i ochłonął. Za drugim razem poszło już gładko. Dupka przyzwyczaiła się do kutaska i Lisek mógł zacząć posuwać Misia. Nie przyspieszał. Jego ruchy były wolne, rytmicznie i za każdym razem dogłębne, co wywoływało u Miśka głębokie westchnienia i delikatne jęki.
W przerwie między zmianą pozycji, Miś ponownie dossał się do kutasa. Przy okazji Lis dostał komplement, bowiem Misiek wyznał mu, że jak widzi jego sterczącą maczugę, to dosłownie dostaje pierdolca na jej punkcie. A dzisiaj Lis mega grubego chuja miał. Miś nawet nie wiedział co się dzieje, przecież znał ten sprzęt dogłębnie od każdej strony, ale dziś... taki apetyczny, wielki i gruby! Lis to chyba mega podniecony musiał być, że mu jeszcze bardziej urósł, czy Miśkowi się tylko tak zdawało?
Przeszli na jeźdźca. Nie. Miśkowi nie mogło to się jednak wydawać. Dosłownie ustnie kurwił przy każdym podskoku, ku widocznym zadowoleniu ze strony Liska. Tu już ostro się jebali i bez zahamowań, dopóki Lis nie spuścił się w środku i zapłodnił Miśka, a i Miś wystrzelił ze swojego pędzla i pobielił nie tylko Liska, ale i pobliską ścianę.
A po wszystkim, zamiast pójść od razu pod prysznic, zalegli razem w drzemce...