22.11.1. Po powrocie domu ze spaceru rozebrali się, standardowo zdejmując spodnie. Lis musiał jednak się zgrzać, bo po kilku minutach pozbył się również koszulki, odsłaniając tors. Siedział tak rozwalony na sofie, w samych boxach i skarpetach. I jeszcze ta naga klata...
Cały ten widok na Liska, rozpierdolił na maksa Miśka od środka. Chuj z fochem. I tak do niczego dobrego to nie prowadziło. A Misiek chciał się w końcu dobrze jebać. Pognał cichutko do łazienki, po drodze zgarniając nowe jocksy.
- O mmm... Nowe? Tych jeszcze nie widziałem. - odezwał się Lis, gdy wrócił do sofy Miś.
- Mhm, ale w sumie już nie "takie nowe". Są już od... trzech miesięcy?... i nie pierwszy raz mam je na sobie. - oparł Miś
- Tak? - zapytał ze zdziwieniem Lisek
- Już dwa razy miałbyś okazję je zobaczyć na mnie, gdybyś tylko chciał, ale do niczego nie doszło.
- Jak to? Kiedy? - pytał coraz bardziej zaskoczony Lis i zaraz kontynuował - Raz to chyba się domyślam... wtedy, gdy późno z pracy wróciłem...
- Nie. - odpowiedział Miś - Raz to było, gdy za tobą "krążyłem" i w końcu w kuchni tak się do ciebie zalecałem, a ty nic.. tylko opowiadałeś o pracy... A drugi raz... już nie pamiętam dokładnie... na sofie, kiedy kiziałem po udach, klacie, kroczu...
- A to ja nic w ogóle nie wyczułem - odparł Lis
- No właśnie! - skomentował Miś i dodał - Lepiej teraz chodź do sypialni.
W łóżku, na rozgrzewkę gry wstępnej, zaczęli od tego co Miś kocha, czyli pieszczoty sutków. W końcu też (sic!) powiedział o swojej fantazji byciu skrępowanym, z przywiązanymi kończynami do łózka pod czas pieszczot. Lisek przychylił się do pomysłu, stwierdzając, że trzeba tylko odpowiednie wiązania znaleźć. A tym czasem, standardowo swoimi nogami zblokował Misia nogi, przytrzymał rękę, a drugą gładził po klacie i pieścił sutki.
Miś jęczał, wzdychał, wierzgał, ale nic nie mógł zrobić. Uspokajał się, gdy Lisek przerywał i głaskał mu ręką, po klacie i brzuszku. Lecz za chwilę, wystarczyło ni to przypadkowo trącić delikatnie palcem o sutek. Miś od razu reagował. Mocny uścisk i Misiek znów odlatywał, a kutas w jocksach wibrował.
Gdy już na maksa rozpalił Miśka, podniósł mu nogi i zanurkował do rowa. Miś jakoś specjalnie za lizaniem mu dupska nie przepadał. Ot takie bardziej neutralne doznania. Tym razem trzeba przyznać, że ten rimming w wykonaniu Liska i jego języczka był boski. Być może to kwestia wielomiesięcznej przerwy od pieszczot dziurki, a może to ten języczek Lisi, tym razem tak sprawnie kręcił się i pobudzał dziurkę.
Poszli w ślimaka, a Lis ocierając kutasem o rowa, już się nie mógł doczekać. Już szykował się by wejść, lecz Misiek chciał najpierw go poczuć w ustach. Lis więc uklęknął, tuż przed twarzą prezentując mu kutasa. Misiek dobrze wyssał i nawilżył to bydle, bowiem dobrze wiedział, że za chwilę tak jak teraz w ustach, będzie mieć go po same jaja w ciasnej dupie.
Znów włochate, umięśnione nogi Miśka powędrowały do góry i na pagonach Lis wszedł w niego. Gdy dotarł do końca, obaj odetchnęli z przyjemną ulgą. W końcu, ponownie mogli się wzajemnie poczuć od środka.
Gdy zmienili pozycję na boczną, Misiek już wiedział, że dla dalszej zabawy musi sięgnąć po poppersa.
Gdy przeszli na pieska, Misiek wystawił kutasa z jocksów i zaczął sobie walić. Zrobiło to na tyle istotną różnicę w odczuciach z tyłu dla Liska, że gdy Miś przestał, to za kutasa złapał Lis i on mu walił.
Kolejna zmiana pozycji, tym razem na jeźdźca, którego tak uwielbia Lisek. Misiek prócz ujeżdżania Liska, walił sobie tak skutecznie, że zachlapał i Liska i dopiero co zmienioną pościel na poduszce.
Po wszystkim, nie był już w stanie dalej przyjmować Liska od środka. Dlatego zszedł z niego i wylądował mu z głową w kroczu. Zrobił Liskowi soczystego lodzika z połykiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
czytasz?
napisz coś, skomentuj...