22.8.28. Jeśli Lisek ma ochotę pobaraszkować, to statystycznie najczęściej jest to niedziela. I to w niedzielę właśnie, gdy MisioLiski leżeli na sofie oglądając telewizję, Lisek w pewnym momencie zaczął głaskać Misia po brzuszku. Najpierw przez koszulkę, ale szybciutko ręka powędrowała już pod, wprost na futerko, krążąc od brzuszka po klatę, jeszcze nieśmiało zahaczając o sutki. Po chwili, Lis sprawdził przez spodenki kroczę Misia. Pougniatał mu rączką, ale wynik raczej nie był zadowalający, bowiem zaraz obiema rękoma, ostro zabrał się za Miśkowe suty. Ściskał, skręcał, ciągnął, aż Miśkowi zaczęło się robić ciasno na dole. Musiał to zauważyć Lisek, bowiem jedną z rąk ponownie przerzucił na krocze. Znów masował przez spodenki, ale tym razem, już było ciężko objąć wszystko w garści, więc nie pozostało nic innego, jak uwolnić Misiowi pytona. A jak już tak kutas sterczał, to Lisek zaczął mu go walić, od czasu do czasu pieszcząc drugą ręką sutki.
Jednak Miś, nie miał tego "flow" na konkretniejsze zaangażowanie się, choć Liskowe pieszczoty były całkiem przyjemne i miłe z jego strony. A może to TV i kabaret, który akurat leciał, odciągnął całą uwagę...? W każdym razie, szczęśliwego finału nie było i akcja na waleniu się rozmyła.
Zrobiło się gorąco, jak zwykle. Co do mojego opowiadania, to będą powstawać kolejne części. W sumie kolejne sceny już powstały i czekają na publikację.
OdpowiedzUsuń